
Moja najnowsza fascynacja to dynia hokkaido. Dotychczas te duże, dostępne w okolicach Halloween dynie nie były moim ulubionym warzywem. Wciąż nie są. Przy okazji drążenia dyni, kiedy potomstwo było młodsze, próbowałam jakoś spożytkować wydłubany miąższ. Zupy, ciasta, placki - bez rewelacji. Gdy nagle nastąpiło odkrycie sezonu: mała dyńka, o pomarańczowym miąższu i przyjemnym smaku. Pieczona, duszona, gotowana - tak! Nareszcie! To jest to!
Na początek zupa dyniowa, wcale nie miksowana, bo hokkaido ma bardzo przyjemną konsystencję, którą żal byłoby stracić.
- 1 średnia dynia hokkaido
- 2 marchewki
- 1 pietruszka
- por
- cebula
- puszka pomidorów w kawałkach
- olej/oliwa
- przyprawy - sól, pieprz, czosnek (ew. kurkuma)
Włoszczyznę umyć i pokroić w dowolne kawałki i lekko poddusić w garnku na oleju/oliwie. Dodać umytą i pokrojoną w kawałki dynię ze skórką. Chwilę poddusić, zalać wodą, dodać przyprawy (sól pieprz) i gotować do miękkości. Dodać pomidory z puszki, chwilę podgotować. Na zdjęciach widać jeszcze suszony czosnek niedźwiedzi, a w pierwszej wersji czarnuszkę, ale można się bez tego obejść. Zwyczajny czosnek też będzie dobry :)
A są i tacy, którzy każdą dynię bardzo lubią. Zawsze. /Oglądać koniecznie z dźwiękiem!/