Jakoś nigdy nie byłam przekonana do dyni. Dopiero w zeszłym roku odkryłam hokkaido i zaprzyjaźniłam się na dobre. Dziś nie hokkaido - zwykła dynia, którą gdzieś na straganie pod Halą Mirowską ktoś nazwał 'marchewkową'. Jakby się nie nazywała - to ta duża, zwykła dynia, z którą dotychczas nie wiedziałam co robić, oprócz latarni na Halloween. Częstowano mnie zupą, ale ten mdło-słodki smak zupełnie mi nie odpowiadał. Jednak po dodaniu odpowiednich przypraw okazała się bardzo ciekawa. Będę do niej wracać, chociaż sezon na dynie już się kończy...
Należy nabyć włoszczyznę i ugotować bulion z pokrojonych na spore kawałki warzyw:
- włoszczyzna: 2 marchewki, 2 pietruszki, biała część pora
- sól, pieprz, listek laurowy, ziele angielskie
- 1 kg dyni
- Garam Masala
- kurkuma
- papryka wędzona
- tahina
Bulion sobie pyrka w dużym garnku, dynia się piecze, a ja na małej patelni rozgrzewam dobrą oliwę i dodaję po łyżeczce Garam Masali - gotowej mieszanki przypraw i kurkumy. Do tego szczypta czerwonej wędzonej papryki w proszku. Chwilę mieszam przyprawy z gorącą oliwą na patelni i wlewam całość do bulionu.
Kiedy dynia zmiękła oddzieliłam łyżką miąższ od skóry i dodałam do bulionu. Jeszcze ze dwie łyzki tahiny, miksacja, sprawdzenie smaku i można podawać. Uwiodła mnie chyba ta tahina, przyprawy i kremowa konsystencja.
Kot Wincent zwany Wickiem - kolor prawie dyniowy. Ładnie się komponuje :)
1 komentarz:
uwielbiam dynię i tahinę, ten krem to dla mnie bajka :)
Prześlij komentarz