Potrzeba egzotyki i chęć powtórzenia tego smaku, który już dłuższy czas za mną chodził. Więc wyprawa do sklepu 'Kuchnie Świata', albo jakos tak, w poszukiwaniu składników. Jest tajska pasta curry! I litr mleka kokosowego bez dodatków.
Potem improwizacja: na rozgrzany olej wrzuciłam pastę, trochę pomieszałam, aż zaczęła pachnieć - wtedy już wiedziałam, że będzie bosko :) Dodałam pokrojone w (egzotyczne) paski warzywa takie, jakie miałam w tym momencie w domu czyli przede wszystkim: średnią cukinię, jedną marchewkę i małe opakowanie boczniaków. Na oddzielnej patelni przysmażyłam z przyprawami i sosem sojowym 3/4 kostki naturalnego tofu pokrojonego w grubą kostkę. Dodałam do warzyw z curry. Zalałam wszystko mlekiem kokosowym w ilości ponad pół litra. Podgotowałam chwilę i doprawiłam odrobiną soli.
Danie zostało spożyte częściowo z pieczywem, a częściowo z ryżem jako opcja kolacyjno-obiadowa. Odpowiednio ostre, ale wcale nieprawda, że piekło dwa razy :) Dziecko jadło i nie narzekało, choć ono przyzwyczajone do ostrości jest.
Ładna składnia mi wyszła.
4 komentarze:
Fantastycznie to wyglada, tofu zmienilo kolor pod wplywem sosu sojowego czy gotowania? ;)
smakuje tez fantastycznie, jesli lubisz na ostro :) i - tak, tofu zmienilo kolor przez sos sojowy.
Uwielbiam wrecz ;D
Czasami lubie jesc tak ostre potrawy, zeby wypic do nich z litr wody... jakis masochizm dziwny ;D
tak, tak, drogie czytelniczki i mili czytelnicy - woda to jedyny sposob, zeby ugasic ten ogien :)
Prześlij komentarz