Tym razem specjalnie dla mojej kuzynki, Kasi Kr-Rz. Tak mam ją zapisaną w telefonie:)
Wegański klasyk, mam wrażenie. Pierwszy raz robiłam i udało sie doskonale. Sąsiad przyszedł, zainteresował się i wciągnęlismy od razu z pół blaszki. Proste i piękne.
A jako podkład ---> Doom, Naked Aggression i Demokhratia.
Robiłyśmy dziś sok z marchwi i jabłek, a że mam głęboką awersję do marnowania jedzenia, zaczęłam kombinować w jaki sposób wykorzystać wytłoki. Poczytałam troszkę w necie i wymyśliłam takie coś:
- 2 szklanki wytłoków z marchwi lub drobno startej marchwi
- 2 szklanki mąki + szklanka otrębów owsianych albo wiórków kokosowych (w sumie 3 szkl.)
- 1/2 szklanki cukru białego (wiecej ciemnego)
- 3 łyżeczki sody
- 1/3 -1/2 szklanki oleju
- 2 łyżeczki cynamonu
- szczypta soli
- kilka kropli aromatu waniliowego lub/i cytyrynowego (lub skórka starta ze sparzonej wrzątkiem cytryny)
- garść sparzonych wrzątkiem rodzynek
- garść łuskanych orzechów włoskich
- garść płatków migdałowych do ozdoby
- garść siemienia lnianego
- woda lub sok jabłkowy lub mleko roślinne
Sok był z 5 dużych marchwi i jednego dużego jabłka, więc te wytłoki takie mieszane marchwiowo-jabłkowe troche.
Do dużej miski przesiałam mąkę i wymieszałam z cynamonem, proszkiem, solą i cukrem. Potem dodałam marchewkę z bakaliami i resztę składników. Dodalam też łyżeczkę octu balsamico - nie wiem po co, ale wyczytałam w którymś przepisie i chciałam spróbować. Wymieszałam potem wszystko razem dolewając wody/ na tyle, żeby wyszło fajne gęste ciasto. Zamiast wody można użyć soku jabłkowego albo jakiegoś roślinnego mleka - ciasto jest jeszcze lepsze! Wylałam na posmarowaną olejem blaszkę 25x30 cm i posypałam artystycznie płatkami migałów. W kolejnej wersji, którą udało mi się obfotografować, polałam ciemną czekoladą. Do piekarnika na 40-50 min na 190-200 C.
W drugiej wersji dodałam wiórki kokosowe. Prawie całe opakowanie 200g.
A po czasie wyczytałam, że do takich 'ciężkich' ciast lepiej dodawać sodę niż proszek do pieczenia.
Do dużej miski przesiałam mąkę i wymieszałam z cynamonem, proszkiem, solą i cukrem. Potem dodałam marchewkę z bakaliami i resztę składników. Dodalam też łyżeczkę octu balsamico - nie wiem po co, ale wyczytałam w którymś przepisie i chciałam spróbować. Wymieszałam potem wszystko razem dolewając wody/ na tyle, żeby wyszło fajne gęste ciasto. Zamiast wody można użyć soku jabłkowego albo jakiegoś roślinnego mleka - ciasto jest jeszcze lepsze! Wylałam na posmarowaną olejem blaszkę 25x30 cm i posypałam artystycznie płatkami migałów. W kolejnej wersji, którą udało mi się obfotografować, polałam ciemną czekoladą. Do piekarnika na 40-50 min na 190-200 C.
W drugiej wersji dodałam wiórki kokosowe. Prawie całe opakowanie 200g.
A po czasie wyczytałam, że do takich 'ciężkich' ciast lepiej dodawać sodę niż proszek do pieczenia.
Poniżej ciasto z tego samego przepisu, ale z innej foremki :) Nie miałam rodzynek, ale żurawina też się doskonale sprawdziła. Przepis sprawdzony wielokrotnie - zawsze się udaje!
No, i... kotów dawno nie było.
Maurycy oświetlony zimowym słońcem.
4 komentarze:
tak, tak sąsiadeczko potwierdzam, to było znakomite, szałowe rozpływające sie w ustach ciasto marchewkowe z migdałami w oparach wspomnień na jutube;)...pewnie blacha już pusta:(
O kurdensik, czadzior! Muszę się załapać w jakieś przyszłości bliższej/dalszej.
Dewot
Super napisane. Musze tu zaglądać częściej.
Ciasto marchewkowe to jeden z moich pewniaków. Do tego jeszcze muffinki czekoladowe z przepisu https://wkuchnizwedlem.wedel.pl/przepis/przepis-na-babeczki-czekoladowe/
i to już pełen wachlarz moich możliwości kulinarnych. mimo wszystko uwielbiam piec i będę dalej próbować i odkrywać nowe przepisy. Pozdrawiam!
Prześlij komentarz