Zachęcona sukcesem tofurnika z brzoskwiniami zrobiłam kolejne ciasto na bazie tofu. Tamto było dla mnie odrobinę za słodkie, więc poprawiłam przepis. Lubię kokos i orzechy, więc dodałam ile się dało. Miał być bardziej cytrynowy, bo wspominałam wspaniałe ciasto cytrynowe, które jadłam w Berlinie. Rzeczywiście dodałam cytrynę, ale, niestety, jest ledwo wyczuwalna. Pewnie za mało. Blaszka średnicy 18 cm.
spód/kruszonka
- 1 szklanka mąki (w tym może byc część wiórków koko)
- skórka otarta ze sparzonej cytryny lub aromat cytrynowy
- 3 łyzki oleju
- 1 łyżka ciemnego cukru
- mleko roślinne lub woda - kilka łyżek
masa
- 1 kostka miękkiego tofu
- 2 super dojrzałe banany (niekoniecznie - może być więcej tofu)
- 2 łyżki ciemnego cukru (lub więcej - na smak)
- sok z połowy cytryny
- 25g wiórków kokosowych (lub na oko)
- 1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
- 1/2 opakowania budyniu waniliowego bez cukru
- garść sparzonych rodzynek
- garść pokruszonych orzechów włoskich
Wymieszać składniki na spód, jeśli za suche - dolać mleka sojowego na przykład. Podzielić: 4/5 na spód, 1/5 na kruszonkę na górę. Na górze może być więcej wiórków kokosowych.
Zmiksować lub dobrze wymieszać składniki masy. Na końcu dodać wiórki, orzechy i rodzynki. Przypiec najpierw spód przez 15 min, potem wylać masę i kruszonkę. 180C/60 min. Studzić powoli
Zauważyłam, że dzięki temu blogowi zaczęłam piec cokolwiek na słodko, bo przedtem zupełnie nie wiedziałam, jak się za to zabrać. Dzięki blogu! :)