Zupełnie przypadkiem znowu się udało. W lodówce brokuł, na którego przyszła najwyższa pora. I kapusta chińska bok choy, która zaczynała nie być już super świeża. Brokuła zblanszowałam w małej ilości osolonej wody (2 cm na dnie garnka) przez 6 minut, garnek przykryty. Brokuł ma być twardawy i się nie rozpadać. Bok choy pokrojony, uduszony z cebulą i przyprawami. Sos ze zmiksowanej 1/4 kostki naturalnego tofu, małego kawałka brokuła, łyżeczki tahiny + ząbek czosnku, sól, pieprz, mleko sojowe niesłodzone - tyle, żeby uzyskać 'śmietanową' konsystencję. I ciut oleju. Sos wlałam do bok choya i dodałam podzielonego na części brokuła. Poddusiłam wszystko razem.
A po obiedzie znów wypowiedziałam magiczne zdanie: "Ależ ja jednak świetnie gotuję!" Córka zgodziła się bez wahania. Nie miała wyjścia.
sos:
- 1/4 naturalnego tofu
- 1 łyżeczka tahiny
- ząbek czosnku
- niesłodzone mleko mleko sojowe
- przyprawy
Na zdjęciach wersja z kaszą grycz i z makaronem trikolor. Do tego jeszcze prażone na suchej patelni orzeszki ziemne, które troszeczkę za bardzo się zjarały, ale i tak były dobre.
Fotoaparat pożyczyłam od mamy. Dzięki, mamo :*
Podobny (więcej czosnku) sos użyty do pity z warzywami i tofu:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz