Ponownie danie z serii "na winie", czyli zupa pod tytułem: "co się nawinie, to do gara". Stawiam na improwizację, lecz ta zupa warta jest zapisania i odtworzenia. Podstawa to włoszczyzna (bez selera), a poza tym tak się złozyło, że w domu były boczniaki i mleko kokosowe. Nieskromnie dodam, że wyszła przepyszna.
- marchewka i pietruszka pokrojone w paski
- dużo pora
- boczniak pokrojony w paski obsmażony na oleju
- trawa cytrynowa suszona
- mleko kokosowe
- przyprawy
- dymka
Trawa cytrynowa - gotowana w zupie zaparzaczce do herbaty, potem wyjęta. Przyprawy - mix curry, pieprz, sól, czosnek, masala (?). Dymka - bo cebula wyrosła.
Nie jest łatwo zrobić zdjęcie czarnemu kotu. Zwłaszcza takie, gdzie widać twarz - kocią minę. Stary fotoaparat w starym telefonie, zdjęcie nieco nieostre, ale lubię. Lubię tę kocią minę.
5 komentarzy:
Brakuje tylko wina :) Ciekawe połączenie: boczniaki i mleczko kokosowe.
Możesz podać ,choć orientacyjnie,proporcje składników?
orientacyjnie:
średniej wielkości marchewka, pietruszka
duzy por
250 g boczniakow
150 g (lub więcej) mleka kokosowego - wybierac takie bez ulepszaczy i konserwantow :)
Dziękuję.
Może się odważę :)
śmiało!
no i - hej, fajny twój blog! :) juz wczesniej opowiadala mi o nim nasza wspolna znajoma ;) pozdrawiam cieplo!
Dziękuję, pozdrawiam również :)
Prześlij komentarz