Tak na prawdę nie jestem mistrzynią kuchni. Dlatego prowadzę tego bloga, żeby nie zapominać tych przepisów i jakoś sobie radzić. To taki trochę 'blog refleksyjny'.
W kuchni się relaksuję. Mogę skupić myśli na czymś innym. Jednak czasem, kiedy robię coś pierwszy raz, kosztuje mnie to trochę nerwów. Tak było z biszkoptem.
Kilka prób, drugia nawet całkiem udana. Za pierwszym razem biszkopt wyrósł tylko na środku. Co prawda zcięłam tę górkę i udawałam, że nic się nie stało, ale to nie koniec problemów. Maliny ułożone na wierzchu, wegańska glaretka "Delekty" rozpuszczona i schłodzona. Zaczynam rozrzutnie polewać galaretką owoce na cieście... Podziwiam efekt przez trzy sekundy. Po czym orientuję się, że cała galaretka wypływa z formy na blat. Dziękujemy. Nie do uratowania.
Podejście drugie było zdecydowanie bardziej udane. Ciasto trzeba dobrze wymieszać - najpierw suche składniki, potem resztę. Nie jestem tylko pewna jak piec, żeby równo wyrosło. Termoobieg? Od połowy pieczenia? Będę jeszcze próbować, ale może czytają to jacyś fachowcy od biszkoptów?
- 1 1/2 szklanki mąki pszennej
- 1/2 szklanki mąki ziemniaczanej
- 1 łyżeczka sody
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
- 1/2 szklanki cukru
- kilka kropel olejku waniliowego
- 1/2 pół szklanki mleka roślinnego
- 1/3 szklanki oleju (lub innego tłuszczu roslinnego)
- woda
Mąkę przesiałam do miski, Dodałam cukier, proszek do pieczenia, sodę i wymieszałam. Resztę składników dodałam do mąki i wymieszałam taką drewnianą łyżką z kulką na końcu na gładką masę gęstości śmietany. Dodałam wody na oko, żeby konsystencja była odpowiednia.
Piekarnik nagrzany do 180C na 35 min lub do 'suchego patyczka'.
Na różnych stronach internetowych wyczytałam, że nie powinno się dodawać proszku do pieczenia (?), a po wyjęciu z piekarnika ciasto upuścić w formie na podłogę. Podobno to mu dobrze robi.
Upuściłam. Poczekałam aż wystygnie, pokroiłam na warstwy przy pomocy mocnej nitki - z tym też miałam dużo zabawy. Najpierw musiałam zrobić delikatny ślad nożem w przypieczonych brzegach biszkopta, żeby nitka weszła...
Posmarowałam warstwę przekrojonego biszkopta kremem. Krem już gdzieś był w przepisach, muszę sprawdzić. Proszę, jest klik przy okazji innego ciasta. Zmiksowałam tofu z waniliowym mlekiem sojowym, łyżeczką ciemnego cukru i olejem.
I ta galaretka "Delecty"! Moje dziecko tęskniło za galaretką, więc kiedy wyczytałam gdzieś, że można znaleźć w sklepach wegańską galaretkę z karagenem, znalazłam i oto efekt. Yeah!
A więc - na zakończenie dzisiejszego odcinka zdjęcie dalszych zabaw z wegańską galaretką. Nareszcie - zwyczajny deser z owocami! Ale jakie to fajne jest!
8 komentarzy:
Przypadkiem trafiłam na tego bloga szukając przepisu na wegański krem do ciasta, niech Pani kochana powie, czy krem z podanego przepisu będzie bardziej zwarty czy taki płynny ?
Pozdrawiam serdecznie :)
PS: galaretkę na ciasto najlepiej wylewać kiedy już trochę stężeje :)
kochana pani - konsystencja kremu zależy od ilości oleju. im więcej, tym gestszy. jak majonez. jeśli dowiem się czegoś więcej albo spotkam fachowca od kremów i podpytam - dam znac i apdejtuje posta. dzieki i love :*
ej, na krem jest jeszcze taki fajny patent: mleko kokosowe (ale tylko ta gęsta część) + śmietan fix (można kupić w karfie, albo innym tesku za mniej niż złotówkę) + kawa, albo kakao, albo jeszcze coś innego. wtedy wychodzi taki gęsty krem "tortowy". bardzo smaczny, tylko taki "delikatny", natomiast ten z przepisu Niki jest totalnie gęsty i "ciężki" - po prostu są zupełnie inne.
robilam ten z mleka kokosowego ale nie wiem co poszlo nie tak, tej smietanki wyszlo zdecydowanie za malo, objetosciowo mniej niz polowa puszki, dodam ze zastosowalam sie do sugestii zeby wrzucic puche do lodowki na pare godzin :C
znalazlam jeszcze takie ciasto
o tu - > http://babeczka.zuzka.pl/2012/06/ciasto-z-kremem-budyniowym-i-truskawkami/
gdzie wydaje mi sie ze krem idzie przerobic na wersje weganska
wczoraj rozmawiałam z kolegą kucharzem z wege knajpy i tez wspominał smietan-fix oetkera.
Oj tam, zdarza się, że galaretka wypłynie, biszkopt wyjdzie średni... Nie przejmuj się tym! :) Ważne, żeby próbować... ze smakiem!
Pozdrawiam
hehe dzieki za dobre slowo. nie przejmuje sie za bardzo, probuje dalej:) buziaki xoxox
Prześlij komentarz